
Pierwsza z jego niezwykle cieniutkich książek (656 stron) jaka wpadła w moje ręce to Dworzec Perdido. Niby dość banalny i typowy świat SF. Metropolia Nowe Crobuzon: rudery, kominy, fabryki, wszechogarniający smród, brud, choroby i bieda. Oczywiście ponad tym wszystkim tyranicznie sprawowane rządy przez parlament.
Świat przedstawiony w tej książce co do zasady nie zaskakuje, ale... sposób jego przedstawienia, brak kompromisów sprawiają, że świat ten widzimy jednak zupełnie inaczej, niż w tych wszystkich wcześniejszych książkach, które przeszły przez nasze dłonie. I w takim to oto świecie nagle pojawia się pewien przybysz... również dość banalny i powszechny zabieg. Ale i Mievilla ma on zupełnie inny wymiar. Cóż zrobił ów przybysz?? Po co przybył?? Czy on lata?? ;) o tym dowiecie się już z książki, którą gorąco polecam. ponad 600 stron pochłania się w mgnieniu oka.
Aby przekonać się o tym osobiście, zajrzyjcie TUTAJ.
Świat przedstawiony w tej książce co do zasady nie zaskakuje, ale... sposób jego przedstawienia, brak kompromisów sprawiają, że świat ten widzimy jednak zupełnie inaczej, niż w tych wszystkich wcześniejszych książkach, które przeszły przez nasze dłonie. I w takim to oto świecie nagle pojawia się pewien przybysz... również dość banalny i powszechny zabieg. Ale i Mievilla ma on zupełnie inny wymiar. Cóż zrobił ów przybysz?? Po co przybył?? Czy on lata?? ;) o tym dowiecie się już z książki, którą gorąco polecam. ponad 600 stron pochłania się w mgnieniu oka.
Aby przekonać się o tym osobiście, zajrzyjcie TUTAJ.