wtorek, 14 lutego 2012

Pachnidło. Historia pewnego mordercy

Po dłuższej przerwie witam wszystkich ponownie. Tym razem, z okazji takiego pięknego dnia 14 lutego... coś romantycznego, acz w dość specyficzny sposób ;) Jakiś dawny czas temu zabrałem się za książkę pt. Pachnidło. Niestety... a może stety, książkę przeczytałem już po obejrzeniu filmu. Patrick Süskind wprowadza nas w świat jakże romantycznej XVIII wiecznej Francji. Losy głównego bohatera śledzimy od samych narodzin, przez całe jego życie, które na skutek dość... specyficznego podejścia do sposobu empirycznego poznawania świata, zmierza do upadku. 

Otóż główny bohater, Jan Baptysta Grenouille nie jest zwykłym obywatelem Francji. Zaraz po porodzie, porzucony przez matkę, był przerzucany do różnych przytułków, sprzedawany jako siła robocza... aż pewnego dnia uświadamia sobie swoją odmienność. Otóż od zawsze czuł to, czego inni nie byli w stanie wyczuć. Być może dlatego właśnie wszyscy go odrzucali. We wszechogarniającym smrodzie unoszącym się nad ulicami, kanałami i domami Paryża on wyczuwa piękno każdego z zapachów z osobna. Potrafi doskonale oddzielić jeden od drugiego nie umiejąc ich nawet nazwać. Paradoksalne w tym wszystkim jest to, że sam nie potrafi wyczuć swojego zapachu. Pewnego dnia nawiązuje kontakt z właścicielem podupadającej perfumerii. Tam dopiero może rozwinąć swoją niezwykłą umiejętność. Tam także zaczyna poszukiwać zapachu doskonałego. Cóż... jak na walentynki przystało, każdy facet stwierdzi, że jego ukochana pachnie najwspanialej. :)) (moja także:P). Jednak główny bohater podchodził do tego zagadnienia w dość... specyficzny sposób. Otóż jego można stwierdzić, że zapach kobiety był dla niego niczym... zapach kwiatów... Jako, że chciał uwiecznić i zamknąć najwspanialszy, stworzony przez samego siebie zapach we flakoniku...  metody utrwalania zapachu wykorzystywane przy kwiatach zastosował do kobiet. A że żadna z pięknie pachnących Francuzek nie byłaby raczej chętna dobrowolnie wejść na kilka... lub kilkanaście godzin do kadzi, by dać się przedestylować, nasz pogrążony w zapachu bohater musiał je niestety uśmiercać. Dla niego jednak problemu to nie stanowiło. 

Cóż... jak to się dokładnie odbywało, każdy musi przeczytać osobiście. Tym bardziej, że zakończenie książki jest dość... hmmm zaskakujące to mało powiedziane ;). Początkowo mnie rozśmieszyło, później przeraziło ale koniec końców... w tym szaleństwie jest metoda. 

Jednym słowem książka dość specyficzna. Autor w bardzo umiejętny sposób opisuje to... co czasem jest niemożliwe do opisania. Chociaż momentami podczas czytania nasuwały mi się traumatyczne skojarzenia z Chłopami... nie wiem czemu ;) Może przez te kilkustronicowe opisy. Tak czy inaczej gorąco polecam tę lekturę tej niezwykłej miłości i uwielbienia zapachu. 

Przekonajcie się sami... co potrafi uczynić zapach TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz